Zacznijmy od samego początku – nasza przygoda rozpoczęła się pociągiem do Warszawy, skąd polecieliśmy liniami Emirates do Dubaju, a stamtąd już bezpośrednio do Denpasar, głównej bramy do raju, czyli Bali.
Lot z liniami Emirates to prawdziwe doświadczenie luksusu nawet w klasie ekonomicznej, z wygodnymi siedzeniami i wyśmienitymi posiłkami, które sprawiły, że czas minął nam niezwykle szybko.
Po pełnej wrażeń podróży, pierwszego dnia pobytu na Bali postanowiliśmy dać sobie szansę na chwilę odpoczynku. Spędziliśmy dzień w kameralnym hotelu La Joya Balangan w Balangan.
Nasz nocleg przypominał szklany domek, nadając nam wrażenie glampingu połączonego z luksusem.
Dzień spędziliśmy na eksploracji otoczenia hotelu i plaży. Posiłek zjedliśmy w restauracji The View, ciesząc się nie tylko wyśmienitymi daniami, ale również widokiem na ocean.
Po pobycie w uroczym Balangan, przyszedł czas na kolejny etap naszej przygody. Ruszyliśmy w stronę Ubud, serca kulturalnej i duchowej stolicy Bali.
Po drodze zatrzymaliśmy się, aby podziwiać imponujący wodospad Tegenungan i piękną świątynię Batuan, które zapierały dech w piersiach swoim pięknem i historią.
Po dotarciu do Ubud zakwaterowaliśmy się w uroczym hotelu Adiwana Jembawan, skąd udaliśmy się na eksplorację miasta. Przemierzając jego uliczki, odwiedziliśmy kilka świątyń i zanurzyliśmy się w magicznej atmosferze Monkey Forest.
Miałem również okazję obserwować paradę przygotowującą się do balijskiego dnia ciszy (Silent Day), co było niezwykłym przeżyciem.
Kolejnego dnia, Bali celebrowało Silent Day, czyli Nyepi, więc zdecydowaliśmy pozostać w hotelu w Ubud, aby zanurzyć się w lokalnej kulturze. Rozpoczęliśmy dzień od wyjątkowego pływającego śniadania, które było nie tylko smakowite, ale także wizualnie zachwycające.
Następnie skorzystaliśmy z udogodnień siłowni, dbając o kondycję naszych ciał. Przyłączyliśmy się również do lekcji przygotowywania ofiar z kwiatów, poznając głębsze znaczenie balijskich tradycji. Po południu nauczyliśmy się także sztuki dekorowania mandali kwiatami, co było nie tylko relaksujące, ale także edukacyjne.
Ten spokojniejszy dzień pozwolił nam w pełni zanurzyć się w balijskiej kulturze i wzbogacił naszą podróż o nowe doświadczenia i zrozumienie.
Kolejnego dnia postanowiliśmy odkrywać dalsze zakątki Bali. Naszą podróż rozpoczęliśmy od zachwycających tarasów ryżowych, które przyprawiły nas o zachwyt swoją naturalną urodą i harmonią z otaczającą przyrodą. Nie mogłam się oprzeć słynnej huśtawce w efektownej czerwonej sukience ;)
Kolejnym punktem naszej trasy był wizyt w urokliwej świątyni i w balijskiej wiosce, gdzie mogliśmy zagłębić się w tradycje i życie lokalnej społeczności.
Następnie udaliśmy się do Sidemen, gdzie czekał na nas kolejny hotel, prawdziwa perełka wśród balijskich luksusów. Jego niezwykła atmosfera i urok sprawiły, że czuliśmy się jak w raju.
Kolejnego dnia postanowiliśmy odkrywać uroki Bali na rowerach, przemierzając malownicze pola ryżowe. Nasza trasa prowadziła nas aż do wodospadu Gambleng, który okazał się niezwykłym miejscem.
Wodospad ten jest niezwykle zjawiskowy, składając się z kilku prywatnych basenów, które sprawiają, że miejsce to robi niesamowite wrażenie. Było to dla nas niezapomniane doświadczenie, które na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Następnego dnia opuściliśmy malownicze Sidemen i udaliśmy się na lotnisko, aby przemieścić się na sąsiednią wyspę – Lombok. Lot trwał zaledwie około 30 minut, po czym dotarliśmy do naszego nowego miejsca pobytu, hotelu Katamaran.
Ten dzień był dla nas taki spokojniejszy i bardziej relaksacyjny, idealny na odpoczynek po intensywnych dniach odkrywania Bali.
Nasz pierwszy dzień na Lomboku był pełen niezapomnianych widoków i wrażeń. Razem z prywatnym kierowcą wyruszyliśmy na wycieczkę po południowej części wyspy.
Podziwialiśmy piękno wzgórza Merese, skąd roztaczał się zachwycający widok na okolicę, oraz Buki Seger, które zaskakiwały nas swoją naturalną urodą.
Nie mogliśmy również odmówić sobie relaksu na jednej z urokliwych plaż. Dzień ten był pełen pięknych, rajskich widoków, które sprawiły, że zakochaliśmy się jeszcze bardziej w Lomboku.
Ta wyspa trochę przypominała nam Tajlandię swoim egzotycznym urokiem, a jednocześnie Szkocję swoimi malowniczymi krajobrazami. Jestem oczarowana!
Kolejnego dnia, gotowi na nowe wyzwania, postanowiliśmy zmierzyć się ze swoim strachem i wypożyczyliśmy skuter. Choć była to nasza pierwsza taka przygoda, szybko zdałam sobie sprawę, że jazda na skuterze na Lomboku może być równie ekscytująca co niepewna. Jazda okazała się niezbyt wygodna, z nierównymi drogami i zakrętami, które dostarczały nie lada emocji, ale ostatecznie nie było tak strasznie jak myśleliśmy.
Naszym pierwszym celem była Kuta na Lomboku – miejsce znane z pięknych plaż i relaksującej atmosfery. Po dotarciu tam, wrażenie robiły szerokie, piaszczyste przestrzenie otoczone falującymi wzgórzami. Spędziliśmy tam kilka godzin, delektując się słońcem i ciepłym oceanem.
Następnie skierowaliśmy się na plażę Pantai Mawun, która znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Kuty. Plaża Pantai Mawun okazała się prawdziwą perełką z pięknymi widokami na turkusową wodę i otaczające ją zielone wzgórza. To był idealny moment, aby po prostu usiąść i podziwiać cudowny krajobraz, który oferuje Lombok.
Kolejnego dnia na Lomboku, postanowiliśmy kontynuować nasze odkrywanie wyspy, tym razem kierując się na północ w poszukiwaniu ukrytych wodospadów. Ponownie wyruszyliśmy na wycieczkę z naszym kierowcą, który tym razem poprowadził nas w to magiczne miejsce.
Tym razem mieliśmy również przewodnika, który zaprowadził nas na pierwszy przystanek – wodospad Sendang Gille. Jego wspaniała uroda zachwyciła nas od pierwszego spojrzenia, jednak prawdziwa przygoda dopiero się zaczynała.
Po odwiedzeniu pierwszego wodospadu, czekał nas około 30-minutowy trekking przez bujną dżunglę, aby dotrzeć do drugiego zjawiskowego wodospadu, Tiu Kelep. Niezapomniane wrażenia dostarczyło nam przekraczanie rwącej rzeki w drodze do celu.
Odkrywanie tych ukrytych skarbów natury na Lomboku było dla nas niesamowitą przygodą, która na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Nadszedł czas, aby pożegnać się z naszym luksusowym hotelem Katamaran na Lomboku i ruszyć w stronę lotniska, aby powrócić na Bali. Choć trudno było nam opuścić to magiczne miejsce, już nie mogliśmy się doczekać kolejnych przygód.
Po przylocie na Bali, zakwaterowaliśmy się w hotelu Hyatt Regency w urokliwej miejscowości Sanur. Już na pierwszy rzut oka ten hotel przytłoczył mnie swoją cudownością. Standard, jaki zastałam, był po prostu rewelacyjny.
Pokój urządzony był w niezwykle stylowy sposób, a łóżka były tak niezwykle wygodne, że aż zaczęłam zastanawiać się, czy można gdzieś kupić takie same materace.
Kolejnego dnia rozpoczęliśmy wcześnie rano, aby udać się do portu w Sanur, skąd popłynęliśmy szybką łodzią na Nusa Penida. Po przybyciu na wyspę, zostaliśmy odebrani przez naszego kierowcę, który zabrał nas na niezapomnianą przygodę.
Najpierw odwiedziliśmy naturalny basen, który zachwycił nas swoim pięknem i spokojem. Następnie udaliśmy się do zatoki Billabong, gdzie mogliśmy podziwiać kryształowo czystą wodę i malownicze otoczenie.
Nie mogliśmy również przegapić słynnych klifów Kelingking., których imponujące widoki zapierały dech w piersiach. Na miejscu było dosyć dużo ludzi, ale tak to jest ze słynnymi instaspotami.
Na koniec dnia mieliśmy okazję zrelaksować się na plaży Crystal Beach i ponurkować. Popołudniu wróciliśmy do Sanur i zobaczyliśmy zachód słońca.
Wieczorem mieliśmy jeszcze okazję się odświeżyć i wyruszyliśmy w drogę powrotna na lotnisko. Podobnie jak w tamta stronę mieliśmy przesiadkę w Dubaju.
Podróż na Bali przerosła nasze oczekiwania i jesteśmy absolutnie oczarowani! Jeśli tez chcesz przez taka przygodę odezwij się, a przygotujemy propozycje wakacji na Bali specjalnie dla Ciebie.